Drzwi agencji detektywistycznej „Różowe Okulary” są wciąż zamknięte na głucho, jednak mieszkańcy kamienicy starają się nie poddawać złym myślom. Tymczasem Martwiak ostatnio wyraźnie zhardział, ciągle przesiaduje w piwnicy lub na podwórzu i najwyraźniej coś planuje… Czy detektyw Pozytywka wróci na czas, aby udaremnić jego knowania?

przeczytaj fragment kup książkę

Dominik postanowił nie poddawać się złym myślom. Siedząc na drewnianych schodach przed zamkniętymi na głucho drzwiami agencji detektywistycznej „Różowe Okulary”, rozważał, co na jego miejscu zrobiłby detektyw Pozytywka. Załóżmy, że to on, Dominik, zaginął… Zmarszczył brwi i spróbował wcielić się w rolę chuderlawego właściciela agencji.
— Pomyślmy… — powiedział piskliwym głosem detektyw Pozytywka. — Co wiemy? Po pierwsze, że zaginiony ma na imię Dominik. Wiemy też, że — po drugie — ma dziewięć lat. Po trzecie — nie ma go od prawie dwóch miesięcy. Po czwarte — nikt nie wie, gdzie jest. Wnioski? Trzeba zjeść coś słodkiego!
Dominik sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej batona. Jak dotąd wcielanie się w rolę detektywa Pozytywki szło mu całkiem dobrze.
— Jeszcze jakieś wnioski? — zapytał sam siebie, przeżuwając. — Potrzebujemy więcej słodyczy! — Sięgnął do drugiej kieszeni i wyjął lizaka.
Po półgodzinie cmoktania nie był ani o jotę mądrzejszy, ale za to zaczął go boleć ząb. Rozważał właśnie, czyby nie przerwać na jeden dzień odgrywania roli detektywa Pozytywki, gdy z dołu doszedł go odgłos zatrzaskiwanych drzwi. Dominik zerwał się na równe nogi i podbiegł do okienka na półpiętrze. Przez podwórze człapał w stronę bramy Martwiak. Pod pachą niósł długi, owinięty gazetami pakunek.

Przed drzwiami agencji detektywistycznej "Różowe Okulary" zebrał się niemały tłumek. Pan Mietek, Dominik i Zuzia, ich mama, pani Ryczaj i Asia… Wszyscy chcą sprawdzić, czy detektyw Pozytywka naprawdę zniknął. Może zachorował? Wyprowadził się? Albo wyjechał służbowo? Tylko dlaczego bez pożegnania? To do niego niepodobne. A może coś mu się stało? Mieszkańcy kamienicy nie chcą dopuścić do siebie najczarniejszych myśli.

przeczytaj fragment kup książkę

Posterunkowy Mroczek podniósł głowę znad notatnika i raz jeszcze zerknął na otaczających go mieszkańców kamienicy. Stali w kącie podwórza, pomiędzy trzepakiem a śmietnikiem — przyczajeni jak spiskowcy. Spojrzenia rzucane od czasu do czasu w stronę okien piwniczki nie pozostawiały złudzeń, kto budzi ich niepokój. Martwiak!
— Zaraz, zaraz. — Policjant zmarszczył brwi. — Chcą państwo zgłosić zaginięcie, tak?
— Tak — potwierdziła pani Ryczaj.
— A kim państwo są dla zaginionego?
— Sąsiadami — wyjaśnił pan Mietek.
— Są… sia… dami… — zanotował posterunkowy Mroczek, a potem otarł pot z czoła. — Właściwie zgłoszenie o zaginięciu powinni złożyć bliscy zaginionego, a nie…
— My jesteśmy bliscy! — przerwała mu Asia.
— Chodzi mi o rodzinę.
Asia popatrzyła niepewnie na mamę. Ta rozłożyła bezradnie ręce.
— Prawdę mówiąc — wtrącił pan Mietek — nawet nie wiemy, czy on miał jakąś rodzinę.
Zapadła cisza. Zgromadzeni na podwórzu mieszkańcy kamienicy wymieniali pełne niedowierzania spojrzenia. Dopiero teraz dotarła do nich smutna prawda — nie wiedzieli o detektywie Pozytywce prawie nic! Ani ile miał dokładnie lat, ani gdzie się urodził, ani czy miał jakąś rodzinę, ani nawet gdzie mieszkał!

"Wielka księga detektywa Pozytywki" składa się z czterech wcześniej wydanych tytułów: "Detektyw Pozytywka", "Nowe kłopoty detektywa Pozytywki", "Pamiątki detektywa Pozytywki" oraz "Wakacje detektywa Pozytywki". Książka zawiera wszystkie "kryminalne" sprawy, z jakimi dotąd zmierzył się bohater. Podążając tropem detektywa Pozytywki, czytelnicy mogą samodzielnie rozwiązywać zagadki. O tym, czy znaleźli prawidłowe rozwiązanie, przekonają się na końcu książki.

przeczytaj fragment kup książkę

Z braku innych wakacyjnych rozrywek detektyw Pozytywka postanowił zająć się obserwacją samego siebie. I wcale nie uważał, że jest to dziwne. Po pierwsze — każdy człowiek powinien znać siebie lepiej niż innych, a po drugie — przyglądanie się komuś tak niezwykłemu jak detektyw Pozytywka mogło być pożyteczne nawet dla samego detektywa Pozytywki.
Pytanie tylko, jak to zrobić? Zerkanie na swoje odbicie w kałuży i w witrynach sklepów było satysfakcjonujące tylko częściowo. Nie o wygląd przecież detektywowi chodziło — wiedział mniej więcej, jak wygląda. Bardziej interesowały go własne zachowania i reakcje w trudnych, nietypowych sytuacjach. Na przykład, co robi, gdy zostaje zaatakowany bagietką? Broni się? Ucieka? Zjada bagietkę? Jaki ma wówczas wyraz twarzy? Co mówi? Był tylko jeden sposób, żeby tego się dowiedzieć. Detektyw Pozytywka postanowił nieustannie siebie zaskakiwać.
— Uuuu! — ryczał, wskakując gwałtownie przed lustro.
— Stop! — wrzeszczał w połowie przejścia dla pieszych.
— Uwaga! — krzyczał, nalewając sobie herbatę.
Z czasem jednak te proste żarty i zasadzki przestały detektywowi wystarczać. Postanowił zrobić coś naprawdę nietypowego, coś, na co nigdy wcześniej nie miał ochoty — postanowił pójść na obiad do chińskiej restauracji.

Hurra! Wakacje! W kamienicy ruch jak nigdy. Dominik jedzie na obóz, Zuzia na kolonie, Asia do babci. Wszyscy obładowani bagażami spieszą się na upragniony wypoczynek. Tylko detektyw Pozytywka nie… No bo jak tu zamknąć agencję detektywistyczną "Różowe Okulary" na całe dwa miesiące? Zresztą czy naszemu sympatycznemu bohaterowi rzeczywiście udałoby się odpocząć? Detektyw Pozytywka jest osobą wyjątkową, dlatego i jego wakacje należą do nietypowych i prawdę mówiąc, zapowiadają się pracowicie. Zadba o to sławny podróżnik Waskodegamski, niezwykle skuteczny wróżbita, a nawet ksiądz chodzący po kolędzie…

przeczytaj fragment kup książkę

Lato rozpoczęło się szczęśliwie — detektyw Pozytywka zgubił portfel. Większość osób uznałaby to za fatalne zrządzenie losu, ale nasz bohater był zadowolony. Nigdzie nie pojedzie, bo nie ma pieniędzy. Dzięki Bogu!
— No wie pan… — Dominik pokręcił głową. — Moi rodzice rwaliby włosy z rozpaczy.
— Moi też — wtrąciła Zuzia.
Dominik spojrzał na nią ze zdumieniem.
— Zwariowałaś? — zapytał. — Przecież jesteś moją siostrą. Mamy tych samych rodziców.
— No to nie skłamałam, tak? — prychnęła Zuzia. — Sam powiedziałeś, że rwaliby!
Detektyw Pozytywka zachichotał. Właśnie takich rozmów brakowało mu w czasie wakacyjnych podróży. Tym razem jednak zostanie w mieście — i nasłucha się ich do woli.
— Dobra, nieważne… — Zrezygnowany Dominik machnął ręką. — Musimy iść, bo nie zdążymy się spakować.
— Wyjeżdżacie? — Detektyw Pozytywka zamrugał.

Sympatyczny detektyw Pozytywka, robiąc porządki w siedzibie swojej agencji detektywistycznej "Różowe okulary", odnalazł różne zapomniane przedmioty – pamiątki dawno już rozwiązanych zagadek. W tej właśnie, trzeciej z cyklu książce mali czytelnicy mogą prześledzić, jak sprytny detektyw rozwikłał kolejne trudne sprawy.

przeczytaj fragment kup książkę

Niewiele osób lubi sprzątać — ale detektyw Pozytywka, owszem, lubi.
Po pierwsze, dlatego że jest dziwakiem, a dziwak, jak sama nazwa wskazuje, jest dziwny. Detektyw Pozytywka z upodobaniem oddaje się czynnościom, które innych ludzi serdecznie nudzą — za to nie może pojąć, co jest interesującego w, dajmy na to, oglądaniu telewizji; oglądanie zepsutego czajnika wydaje się detektywowi Pozytywce dużo bardziej interesujące — nie wspominając już o gapieniu się na chmury czy na plamy na spadzistym suficie.
Po drugie, agencja detektywistyczna „Różowe Okulary” ma niewielkie rozmiary i sprzątnięcie jej nie pochłania zbyt dużo energii. Detektyw Pozytywka odkrył, że aby uzyskać wrażenie czystości, czasami wystarczy zebrać leżące na podłodze papierki od cukierków. Ale, oczywiście, zbieranie papierków to za mało. Oprócz zbierania papierków detektyw Pozytywka zawsze starannie wygładza materiał składanych wędkarskich krzesełek. I to wszystko, jeśli chodzi o tak zwane zwykłe sprzątanie. Gorzej jest podczas tak zwanych porządków generalnych. Wówczas detektyw Pozytywka wykonuje nie tylko wyżej opisane czynności, ale podnosi również doniczkę z kaktusem i wyciera pod nią kurze. Na całe szczęście dzieje się tak tylko dwa razy w roku: późną wiosną i wczesną jesienią.
Jest i trzeci powód, dla którego detektyw Pozytywka lubi sprzątać — odnajduje wtedy wiele zapodzianych wcześniej przedmiotów. Niektóre z nich są mu potrzebne, inne nie, ale z wszystkimi wiążą się jakieś wspomnienia.

Druga część przygód sympatycznego właściciela i jedynego pracownika agencji detektywistycznej "Różowe Okulary", lubianego przez wszystkie dzieci i większość dorosłych, poza przestępcami i wrednym Martwiakiem - szefem konkurencyjnej agencji "Czarnowidz". Czytelnicy znowu mają szansę kroczyć śladem Pozytywki i razem z nim rozwiązywać nawet najtrudniejsze zagadki, ucząc się przy tym logicznego myślenia i wyciągania właściwych wniosków. Tym razem wspólnie odkryjemy, co ortografia ma wspólnego z dowodami w śledztwie, czy w Turcji pije się kawę po turecku, albo jak należy podlewać kaktusy. Dzięki tej książce wszystkie dzieci (i dorośli też!) mogą chociaż na chwilę zostać detektywami.

przeczytaj fragment kup książkę

Detektywa Pozytywkę zmroziło. A jednocześnie poczuł ulgę — wreszcie przeczucia przybrały realną postać! Z przeczuciami nie umiał walczyć. Ze złoczyńcami owszem.
— Całe szczęście... — odetchnął detektyw Pozytywka.
— Słucham? — Pan Mietek zerknął na niego z nieukrywanym zdumieniem.
— Całe szczęście, że już tu jestem — powiedział szyb¬ko detektyw Pozytywka.
— Kogo okradziono?
Pan Mietek spojrzał bez słowa w dół, na schody pro¬wadzące do piwnicy. Jeszcze nie dalej jak miesiąc temu za jednymi ze znajdujących się tam drzwi urzędował detektyw Martwiak. Dzisiaj po znienawidzonej tabliczce: „Agencja detektywistyczna CZARNOWIDZ” zostały tylko cztery dziury od gwoździ.
— Martwiaka? — Detektyw Pozytywka osłupiał. — Kto by się włamywał do pustego lokalu?!
— A wiadomo, czy był pusty? — Pan Mietek wzruszył ramionami. — Zresztą złodziej nie musiał o tym wiedzieć. Poza tym mogli to zrobić zwykli chuligani.
Detektyw Pozytywka zszedł niżej i przyjrzał się uważnie półprzymkniętym drzwiom.
— Wątpię — powiedział w końcu. — Nie ma śladów włamania. Chuligani wyważyliby drzwi albo wyłamali zamek, a tu... Dziwne.

Książka detektywistyczna dla młodszych dzieci. Składa się na nią kilkanaście zagadek "kryminalnych", które dzieci mogą samodzielnie rozwiązywać, podążając tropem detektywa Pozytywki. Wątki "kryminalne" dotyczą różnych zjawisk, z którymi mali czytelnicy spotykają się na co dzień, jak np. roztrzaskanie na balkonie wazonu z wodą przez mróz. Próby ich wyjaśnienia uczą logicznego myślenia i wyciągania wniosków. Na końcu książki zamieszczone są rozwiązania zagadek.

przeczytaj fragment kup książkę

Detektyw Pozytywka od rana próbował zagotować wodę na herbatę — niestety, nie było to łatwe. Po pierwsze — elektryczny czajnik detektywa Pozytywki zepsuł się pół roku temu. A po drugie — tego akurat dnia przestały grzać kaloryfery.
— Co ma piernik do wiatraka? — zapyta zaraz jakiś zdumiony czytelnik.
Oj, ma, ma. Jak wiadomo, detektyw Pozytywka potrafi radzić sobie w każdej sytuacji. Gdy kilka miesięcy temu odkrył, że woda w czajniku jest wciąż zimna, mimo iż gotuje ją już ponad dwa tygodnie, nie zdenerwował się (jak by to zrobiło wiele osób na jego miejscu — choćby detektyw Martwiak), lecz natychmiast postawił czajnik na gorącym kaloryferze. I w ten sposób, w ciągu zaledwie trzech godzin, detektyw Pozytywka podgrzał wodę. Może nie na tyle, by zaparzyć mocną herbatę — ale detektyw Pozytywka nie przepada za mocną herbatą. Słaba letnia herbata jest, jego zdaniem, równie dobra jak porządnie zaparzona i gorąca. A poza tym — ileż to detektyw Pozytywka prądu zaoszczędził, odkąd zepsuł się jego elektryczny czajnik! Ho, ho, aż trudno to obliczyć! Niestety (czy też stety) nadeszła wiosna, kaloryfery przestały grzać — i detektyw Pozytywka musiał wymyślić nowy sposób podgrzewania wody.


Copyright 2017 Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA.  |   Ilustracje: Piotr Rychel